Rehabilitacja Polaków z Pomorza wpisanych na volksliste

Rehabilitację na terenie Wybrzeża Gdańskiego rozpoczęto już w kwietniu 1945 roku zbierając deklarację wierności od obywateli wpisanych do III i IV grupy narodowości niemieckiej. W poszczególnych powiatach, dopiero na początku lipca 1945 roku rozpoczęły działalność komisje rehabilitacyjne składające się z przedstawiciela gminnej lub miejskiej rady narodowej, urzędnika miejskiego biura meldunkowego, funkcjonariusza MO i sołtysa .
W lipcu do Urzędów Wojewódzkich zaczęły napływać pierwsze sprawozdania z wynikami akcji rehabilitacyjnej, Starostowie powiatów starych informowali o masowym wydawaniu zaświadczeń tymczasowych.
Sądy grodzkie, rozpatrujące wnioski o rehabilitację, nie przebierały w środkach. Skrupulatność poszukiwania świadków mających cos do powiedzenia na temat konkretnego przypadku była przytłaczająca. Sąd zarządzał na koszt wnioskodawcy ogłoszenie o wszczęciu postępowania rehabilitacyjnego przez wywieszenie zawiadomienia w budynku sądu i rady narodowej właściwej miejsca zamieszkania wnioskodawcy. Oprócz tego, ogłoszenie wywieszone mogło być w miejscach zamieszkania wnioskodawcy w dniu 1 stycznia 1945 roku, oraz w dniu złożenia wniosku. Ponadto sąd mógł podać takie ogłoszenie również do wiadomości publicznej. Rozprawę rehabilitacyjną wyznaczano nie wcześniej niż po upływie 30 dni od daty wywieszenia ogłoszenia . Zapowiedz tego typu działań miała zapewne zniechęcić potencjalnych wnioskodawców pragnących ukryć swoje przychylne stanowisko wobec władz okupacyjnych. O zainteresowanie społeczeństwa gdyńskiego osobami które podpisały deklarację wierności apelował także Dziennik Bałtycki . Apele tego typu powtarzały się na stronach tego dziennika kilkakrotnie . Dziennik przestrzegał również iż społeczeństwo Wybrzeża jest w pełni odpowiedzialne za to, czy tutejsi eingedeutsche będą, czy nie będą uznani z powrotem za Polaków, komu m ma być wina darowana, a kogo należy się pozbyć jak zarazy .
W razie uwzględnienia wniosku sąd w postanowieniu rehabilitacyjnym uzna, że wnioskodawca posiada pełne prawa polityczne i nakaże zwolnienie jego majątku spod zajęcia, dozoru i zarządu. W razie oddalenia sąd nieodzownie musi orzec umieszczenie wnioskodawcy na czas nieograniczony w miejscu odosobnienia , utratę na zawsze praw honorowych, poddanie wnioskodawcy przymusowej pracy, tudzież przepadek całego mienia. Sąd może nadto orzec przepadek mienia żyjących z wnioskodawcą bliskich członków rodziny . Miejscem odosobnienia był najczęściej obóz pracy. Przykładem takiego obozu na Pomorzu może być ośrodek w Gdańsku-Nowym Porcie, gdzie trafiały właśnie osoby, których wnioski o rehabilitację zostały oddalone .
Istotnym jest fakt, iż obok formalnoprawnego aktu rehabilitacji, jednocześnie przebiegała rehabilitacja społeczna. Decyzja administracji, czy decyzja sądowa w postaci postanowienia sądu musiała odpowiadać społecznemu stosunkowi do rehabilitowanego .
Na terenie Gdańska, do sierpnia 1945 roku zrehabilitowano już 619 obywateli, a do końca 1946 roku 1970 osób . W powiecie morskim, w lipcu 1945 roku zrehabilitowanych zostało 60% z 34000 osób wpisanych na niemiecką listę narodowościową. Dużo mniejsze rozmiary miała akcja rehabilitacyjna w powiatach nowych, gdzie przebywało niewielu Polaków wpisanych na niemiecką listę narodowościową .
Dziennik Bałtycki podaje kilkakrotnie przykłady wyroków postępowania rehabilitacyjnego. Jednym z nich jest przypadek Anny Denc, żony rybaka, którą sad postanowił uznać za zrehabilitowaną, zarządzając na rzecz Ministerstwa Sprawiedliwości 2000zł . Jedyna różnicą w orzeczeniach sądu były kwoty, które zrehabilitowany zobowiązany był uiścić. Ponadto, według dekretu z 6 czerwca 1945 roku od wniosku o rehabilitację pobiera się wpis stały w wysokości 500zł .
Na łamach Dziennika Bałtyckiego dostrzec możemy także przypadki oddalenia wniosku o rehabilitację, jak np. przypadek Franciszka Waltersa, który otrzymał wyrok odosobnienia na czas nieograniczony, w obozie przymusowej pracy .
Koniec procesu rehabilitacji osoby wpisanej dobrowolnie lub przymusowo do niemieckiej listy narodowościowej nie musiał oznaczać zamknięcia sprawy przynależności narodowej. Osoba prawnie zrehabilitowana mogła w każdej chwili stanąć przed koniecznością wracania do spraw jej przynależności do określonej grupy niemieckiej listy narodowościowej i ponownego szukania dowodów swego polskiego pochodzenia i lojalności wobec państwa polskiego. Sytuacja taka mogła zaistnieć zgodnie z postanowieniami ustawy z 6 maja 1945 roku mówiącej o możliwości ponownego rozpatrzenia sprawy przez prokuratora w ciągu 10 lat od daty wydania postanowienia rehabilitacyjnego .
Postępowanie rehabilitacyjne miało zapewne na celu rozluźnienie napiętych stosunków między osobami wpisanymi na niemiecką listę narodowościową i tym którym udało się uniknąć tego losu. Rehabilitacja dawała poczucie oczyszczenia z zarzutów tym pierwszym oraz dawała odrobinę satysfakcji na myśl iż społeczeństwo polskie zostanie całkowicie oczyszczone z elementów narodowo małowartościowych, politycznie szkodliwych, społecznie pasożytniczych(…) .
Donoszenie na osoby, których postępowanie rehabilitacyjne jest w toku było ściśle zalecane przez organy przeprowadzające procesy rehabilitacyjne. Artykuł namawiający do zgłaszania zarzutów przeciwko odstępcom narodu, który ukazał się w sierpniowym Dzienniku Bałtyckim z 1945 roku, ściśle precyzuje jakie zarzuty powinny być tematem donosu. Zarzutami takimi mogło być wpisanie się na listę bez przymusu lub z własnej woli oraz niezachowanie polskiej odrębności narodowej.

Przeszłość Polaków wpisanych na niemiecka listę narodowościowa do momentu zakończenia wojny nie była tak jednoznaczna, jak by się mogło wydawać. Wpisane do III lub IV grupy niemieckiej listy narodowościowej niekoniecznie przesądzało o ciążeniu ku polskości lub niemczyźnie. Bodajże najtrudniejszym zagadnieniem do oceny postępowania danej osoby są motywy przyjęcia niemieckiego obywatelstwa. Na dobrą sprawę, przyjęcie niemieckiego obywatelstwa nie było korzystne dla Polaków. Poza kilkoma wymienionymi wyżej korzyściami, ciążył na nich obowiązek służby w niemieckiej armii, której straty osobowe na frontach dawały do myślenia. Przyjąć można, iż początkowo do listy przystępowali raczej ci, którzy faktycznie byli zwolennikami czy sympatykami Niemców i już przed powstaniem listy ciążyli ku niemczyźnie. Natomiast osoby masowo wpisujące się w okresie nasilonego terroru nie miały innego wyjścia.
Po zakończeniu wojny, opinia społeczna domagająca się sprawiedliwości wpłynęła na powstanie organów weryfikacyjnych. Organy takie rozdzielić miały Polaków ochotniczo pisanych na niemiecką listę narodowościową od tych, wobec których zastosowano szeroko pojęty przymus. Można było spodziewać się, iż akcja taka stanie się niejako narzędziem zemsty Polaków nie wpisanych na niemiecką listę narodowościową na ich dawnych wrogach, którzy z takich czy innych powodów znaleźli się na liście. Przynależność do listy danej osoby mogła stać się nawet tylko pretekstem do pozbycia się danej osoby z konkretnego miejsca czy posady, zgodnie z własnym interesem. Praktyka potwierdzała tego typu przypadki, ponieważ większość zarzutów, wpływających do Komisji Weryfikacyjnej, to zarzuty nieistotne, oparte na osobistych pretensjach. Najczęściej chodzi tu o usunięcie z zajmowanego mieszkania i sklepu . Sytuacje taką, niewątpliwie ułatwiła presja społeczna wywierana na osoby wpisane na niemiecką listę. Nawet ustawa rehabilitacyjna powołuje do decydowania bodaj głosu wszystkich tych obywateli, którzy mogą i powinni zgłaszać konkretne zarzuty przeciwko wszystkim odstępcom narodowym . W związku z powyższym, powojenny los osób wpisanych na niemiecka listę mógł być zdominowany przez zbieżność interesów z osobami, które uniknęły wpisania na te listę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *