Walka o Górny Śląsk

Walka o Górny Śląsk

a) Przed plebiscytem.

Słusznie przepowiadał delegat polski na konferencji pokojowej, że wielu synów Śląska przeklinać będzie swych ojców za ich głosowanie na korzyść Niemców w narzuconym plebiscycie. Odrobić w ciągu roku skutki wiekowej germanizacji było rzeczą niemożliwą. Te 200 000 manifestantów które 3 maja 1919 r. witało bliskie zjednoczenie z Macierzą – to jeszcze nie była większość powołanych do głosowania. Gdy wyszło na jaw, że mocarstwa nie przyznały nam ani kawałka Śląska, gorętsze żywioły poczęły tworzyć Polską Organizację Wojskową. Niemcy przez cały ten rok trzymali kraj pod swą władzą, dopuszczali się aktów terroru. Wreszcie, nie bacząc na zakaz Korfantego wybuchła 17 sierpnia [1919 r.] ruchawka, którą Niemcy dziesięćkroć liczniejsi i lepiej uzbrojeni z łatwością uśmierzyli. Po wejściu w życie traktatu wersalskiego wkroczyły na Śląsk kontyngenty aliantów; wodzem był Francuz, bardzo Polsce życzliwy gen. Le Rond, ale miał on przeciw sobie komisarzy – Anglika i Włocha, sympatyzujących z Niemcami. Cały stosunek mocarstw do sprawy śląskiej daleki był od bezstronności. Lloyd George, złośliwy ignorant, odmawiał nam nawet etnograficznych praw na tym terenie. Włosi rozgoryczeni wynikami konferencji, a zazdrośni wobec Francuzów, szli za brytyjską sugestią. Briand nie życzył Niemcom polskiego węgla i żelaza, ale nie obeszło się bez zjednywania finansjery francuskiej obietnicami udziału w eksploatacji kopalń. Komisja działała marudnie, a tymczasem przebieg kampanii kijowskiej rozzuchwalił Niemców. W odpowiedzi na ich prowokacje i napaści wybuchło, jak wiemy, na znak dany przez Korfantego drugie powstanie [20 sierpnia 1920 r.]. Alianckie wojska uspokoiły walczących, a ich kierownictwo zabrało się raźniej do roboty plebiscytowej.

b) Plebiscyt.

Polskim komisarzem plebiscytowym był Korfanty, uznany przez ogromną większość chłopów i robotników za wodza ludu – ale nie przez wszystkich działaczy. Do POW, która tylko na pozór została rozwiązana, weszła grupa działaczy z Michałem Grażyńskim (Borelowskim) na czele, której Belweder kazał przelicytować Korfantego. Trybun w kwaterze „Hotel Lomnitz” w Bytomiu ciężkie przechodził chwile – między Niemcami, którzy dybali na jego życie i nieodpowiedzialnymi podżegaczami krajowymi i Komisją Międzysojuszniczą. Fatalny okazał się ten artykuł traktatu, który do głosu dopuszczał osoby urodzone na Śląsku, lecz zamieszkałe gdzie indziej. Niemcy użyli i nadużyli tej furtki, aby wzmóc swoje szeregi żywiołem zamiejscowym. W głosowaniu 20 marca [1921 r.] za Polską padło kartek 479 414, za Niemcami 706 820, ale w tym tylko 435 635 aktualnych mieszkańców terenu, czyli 48,4%, za Polską 51,5% głosujących. Według gmin za Polską było 56%, za Rzeszą 44%. Chodziło teraz o to, jak mocarstwa według gmin przeprowadzą linię podziału. Wnet gazety ogłosiły, że Lloyd George przyznaje Rzeczpospolitej tylko powiaty pszczyński i rybnicki z kawałkiem zagłębia węglowego, resztę chce zostawić pod jarzmem niemieckim. Już tylko krew mogła uratować sprawę przed zaprzepaszczeniem. Korfanty, ogarniając jej całość okiem hartownego, a doświadczonego bojownika, dał na 3 maja [1921 r.] hasło do powstania. Zaskoczenie udało się w znacznej mierze: połać południowo-wschodnia ujrzała się wolną. Ponieważ teraz Polacy atakowali, doszło do starć z wojskiem okupacyjnym -nie tylko włoskim, ale nawet francuskim. Lloyd George piorunował, Le Rond znalazł się w ciężkim kłopocie. Z Niemiec ruszyło znacznie więcej fachowych sił wojskowych na pomoc swoim, niż z Polski. U nas dowodził niejaki Mielżyński, u nich generał Huelsen, po nim Hoefer. Już zdawało się Korfantemu, że osiągnął rozejm na korzystnej linii, kiedy Niemcy ośmieleni z Anglii wznowili ofensywę. Najcięższe walki toczyły się na odcinku Góry Sw. Anny, w której Niemcy widzieli serce Śląska. W najwłaściwszej chwili, gdy Grażyński gotował zamach na nowego niemieckiego dyktatora, ów go rozbroił i zmusił powstańców do poddania się woli koalicji. Niemcy tę chwilę przeoczyli – atakowali dalej w początkach czerwca, czym zrazili nawet Anglików. Argument, że tylko pod warunkiem zatrzymania bogactw śląskich Rzesza potrafi płacić aliantom odszkodowanie przestał działać. 20 października [1921 r.] Rada Ambasadorów uchwaliła odciąć na rzecz Polski około 6 powiatów „czarnych” (z kopalniami węgla) i „zielonych” (Pszczyna, Rybnik) bez Bytomia i Gliwic; ale z większością zakładów przemysłowych, a w czerwcu roku 1922 generał Szeptycki wprowadził na odzyskany teren pułki polskie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *